Od czterech dni strażacy z całych sił starają się ugasić pożar trawiący Biebrzański Park Narodowy. W akcji bierze udział 37 zastępów straży i 218 osób. Wsparcie nadchodzi do nich ze wszystkich stron – pomagają policjanci, wojsko oraz zwykli ludzie: mieszkańcy pobliskich miejscowości czy nawet kibice Jagiellonii Białystok. Strażacy są wycieńczeni, a najbardziej potrzebnymi im rzeczami są: środki na oparzenia, napoje izotoniczne, kabanosy oraz batony energetyczne.
Ustalono, że pożar zaczął się w okolicach Kopytkowa, a powodem jego powstania było wypalanie traw w pobliżu tej miejscowości. Do tej pory spłonęło już 10 procent Biebrzańskiego Parku Narodowego, a winę za te tragiczne spustoszenia ponosi człowiek.
Dziś również bezmyślność ludzka dała o sobie znać. W miejscowości Grądy-Woniecko załoga śmigłowca biorącego udział w akcji gaśniczej Biebrzańskiego Parku Narodowego została oślepiona laserem. Sprawa została zgłoszona do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.