Dziś po południu oszacowano, że wielkość zniszczeń to 5,3 tys. ha i pożar nie rozprzestrzenia się już dalej. Akcja ma trwać przynajmniej do sobotniego poranka. W piątek gaszenie ognia polegało głównie na wielokrotnym zrzucaniu wody przez samoloty gaśnicze i śmigłowiec, a następnie na dogaszaniu go przez strażaków na ziemi. Tak obrana taktyka sprawdziła się w poprzednim dniu. W czwartek samoloty wykonały ponad 60 takich zrzutów, zaś śmigłowiec około 200. Teren, na którym pożar spowodował spustoszenia jest cały czas monitorowany. Strażacy, którzy czuwają na wieży obserwacyjnej donoszą, że nie widzą już nowych ognisk pożaru. Dym będzie unosił się nad parkiem jeszcze przez jakiś czas, ponieważ wydobywa się on z wypalonych pozostałości roślinnych.
Do pożarów suchych traw oraz trzcinowisk dochodzi nad Biebrzą co roku, jednak ten, z którym mieliśmy do czynienia teraz jest największy w całej historii działalności parku.