Wybuch gazu w domu na ulicy Kasztanowej w Białymstoku okazał się rozszerzonym samobójstwem. Na ciałach trzech ofiar (10-letniej dziewczynki, 40-letniej matki dziecka oraz 72-letniej babci dziewczynki) odkryto bowiem rany zadane ostrym narzędziem oraz ślady wskazujące na to, że ofiary broniły się przed atakiem. W domu znaleziono również ciało 47-letniego mężczyzny (ojciec dziecka, mąż 40-letniej kobiety oraz syn 72-latki), który miał na szyi pętlę wisielczą. Te okoliczności wskazują więc na rozszerzone samobójstwo, czyli zabójstwo, w tym przypadku członków rodziny, a następnie samobójstwo sprawcy.
Jak podaje gazeta.pl mężczyzna, który najprawdopodobniej dopuścił się tego strasznego czynu, był oskarżony o dwa przestępstwa – znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żoną i znęcanie się psychiczne nad małoletnią córką oraz kierowanie gróźb karalnych wobec matki. Sprawa miała być rozpoznana przez sąd 24 listopada.
Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe nałożyła na mężczyznę dozór policyjny, który był połączony z obowiązkiem stawiennictwa na komisariacie raz w tygodniu. 47-latek miał również zakaz kontaktowania się z rodziną i zbliżania się do niej na odległość 3 metrów oraz nakaz opuszczenia lokalu mieszkalnego, który wspólnie zajmowali.
Dnia 25 sierpnia Sąd Rejonowy w Białymstoku stwierdził brak podstaw do przedłużenia środka zapobiegawczego w postaci nakazu opuszczenia lokalu. Prokuratura wniosła w tej sprawie zażalenie, ale nie było ono jeszcze wtedy rozpatrzone. Mężczyzna nakaz opuszczenia lokalu miał zastosowany od 1 czerwca do 1 września 2020 roku.