Z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym walczyły setki strażaków z całego kraju. Przez ponad tydzień toczyli oni nierówną oraz morderczą walkę z rozprzestrzeniającym się żywiołem. Było niesamowicie trudno, akcja gaśnicza wymagała wielu poświęceń, aż w końcu, dnia 26 kwietnia, doszło do ugaszenia ognia. Teren musiał być dogaszany jeszcze przez dwa kolejne dni, aby nie doprowadzić do ponownego rozbudzenia się pożaru. Straty, jakie poniosła przyroda, oszacowano na 5 tysięcy hektarów, czyli około 10 procent całej powierzchni Parku. To niewyobrażalna tragedia dla ekosystemu, który będzie musiał się odbudowywać nawet setki lat.
Tego typu incydent nie mógł być pozostawiony bez echa. Wszczęto postępowanie, a śledczy stwierdzili, że do pożaru doszło w skutek podpalenia w kilku miejscach. Rozpoczęły się więc poszukiwania sprawcy bądź sprawców zaprószenia ognia. Niestety nie udało się ich odnaleźć, dlatego Prokuratura Okręgowa w Białymstoku była zmuszona umorzyć postępowanie. Postanowienie nie jest prawomocne, a całą sprawą w dalszym ciągu będzie interesować się prokuratura oraz policja. Czynności nie zostaną zaprzestane – poszukiwania osoby lub osób odpowiedzialnych za podpalenie Parku nadal będą się odbywać.