Jak informował ówczesny „Łowiec Polski”, rankiem, 18 kwietnia 1954 roku, zdesperowany i głodny wilk w pogoni za psem stracił na wąskiej śluzowej kładce równowagę i wpadł w płytką, ale jak się okazało śmiertelną pułapkę.
Wilk musiał posiadać zuchwały charakter, ponieważ polowania na psa podjął się widnym rankiem w terenie zabudowanym tuż obok uczęszczanego mostu, leżącego nad połączeniem Jeziora Białego z Jeziorem Studzienicznym.
Wilk życia łatwo nie oddał. Próbując wydostać się z matni gryzł dębowe wrota, wyskoczył nawet na wysokość półtora metra odrywając kawałek podeszwy jednemu z uzbrojonych w bosaki mężczyzn. Ostatecznie, po nierównej walce, został zabity.
„Wilk morduje dla strawy, człowiek dla zabawy” - mówi przysłowie o wilkach. Nie do końca jednak prawdziwe. Zdarzały się bowiem w tamtym okresie częste przypadki zagryzienia przez wilki między innymi przebywających w przydomowych zagrodach całych stad owiec wraz z jagniętami.
Wkrótce wilka, którego liczebność w powojennych czasach była znaczna, zaliczono do kategorii wroga publicznego, wyznaczając cenę za każdą upolowaną sztukę. Końcowy efekt nie był trudny do przewidzenia. W następnych latach wilki niemal całkowicie wytępiono.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, iż to nie augustowski przypadek dał początek zbiorowej walki z tym owianym wieloma legendami drapieżnikiem.