O ile niekiedy udaje się samorządowcom sprywatyzować część zadań własnych, (które to z założenia powinny być realizowane przez włodarzy dla dobra wspólnego, bez wpisanego w każde prywatne przedsięwzięcie zysku), o tyle pogodzeni ze zwiększonymi kosztami usług komunalnych mieszkańcy w przypadku szkół stawiają twardy opór. Do historii przeszła już heroiczna i skuteczna obrona jednej z trójmiejskich placówek, której teren, jak twierdzili protestujący, ktoś sobie upatrzył. Równie ostry sprzeciw wzbudziły ostatnio plany wyprowadzenia dzieci z położonego na gdańskiej starówce Pałacu Młodzieży i w niczym nie pomagały zapewnienia magistrackich urzędników, że zajęcia będą kontynuowane w innych placówkach. "Nie wyście go budowali", "Młodzież przyszłością narodu", "To nasz drugi dom", "Reorganizację zacznijcie od siebie", "Nie oddamy"- takimi hasłami protestujący wzmacniali skuteczność swoich racji.
Może się jednak wkrótce okazać, że takie arbitralne decyzje władz samorządowych zostaną przykładnie ukarane. Otóż gdańscy politycy Prawa i Sprawiedliwości postanowili jasno określić się w sprawie i przeprowadzić referendum, mające na celu odwołanie prezydenta miasta. Jednym z głównych argumentów za odwołaniem ma być sądowy wyrok, który wykazał bezprawne przekazanie w prywatne ręce szkoły w Kokoszkach. Czy cała akcja będzie tylko polityczną rozgrywką z bliskim Platformie Obywatelskiej włodarzem, czy też rzeczywistym sygnałem zmian, pokaże najbliższa przyszłość.
Niestety, w przypadku Augustowa wygląda na to, iż takiego sygnału zmian nie będzie. Najprawdopodobniej lokalni przedstawiciele partii dzierżącej władzę wyczerpali już całą energię na obronę publicznego szpitala i szkoły w Monkiniach. W związku z czym na próbę ocalenia placówki przy ulicy Młyńskiej, sił im może zabraknąć nie mówiąc już o samym politycznym celu. Choć z drugiej strony, grubo ponad pięć tysięcy osób, które podpisały petycję o zachowanie budynku stanowi na tyle duży elektorat, że politycy mimo wygranych wyborów, powinni rozważyć zasadność milczącej obojętności.