Barwne korowody z gwiazdorem na czele, kroczące od domu do domu, witane przez gospodynie i gospodarzy są obecnie zjawiskiem zanikającym. Już nie widujemy na ulicach orszaków kolędników przebranych za diabły, anioły, heroda, pasterzy, królów czy kominiarza. Niemożliwym wręcz jest zobaczenie wśród nich młodzieńca w przebraniu kozy, tura czy bociana uznawanych za symbol siły, zdrowia, energii i płodności. Kominiarz sprawdzający czystość kominka i smarujący każdego sadzą, dawniej był powszechną postacią wśród świątecznej zbieraniny. Sądzono, że osoba, która nie podda się temu zabiegowi nie może liczyć na szczęście w nadchodzącym roku. Nie dziwiły również wyczyny bociana, żartobliwie szczypiącego dziobem panny, wskazując tym samym, która z nich w przyszłym roku może spodziewać się dziecka.
Podlasie, posiadające duże tradycje kolędnicze podtrzymuje je głównie w małych miejscowościach i wsiach, gdzie jeszcze można usłyszeć i zobaczyć kolędników niosących dobrą nowinę: " Bóg się rodzi !".
Tak było dawniej,
gdy chłopcy z gwiazdą
po wsi chodzili,
uszy zmrozili.
Kolędowali,
życzeń składali
moc gospodarzom,
aby się darzył
ten Nowy Roczek
już od początku
i aż do końca
w powodzi słońca.
Życzyli łaski
Ziemi Podlaskiej,
a od Dzieciny
- szczęścia rodzinom.
Fragnent wiersza Jadwigi Zgliszewskiej "Kolędowanie"